sobota, 14 marca 2015

Rozdział 8

Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiła się 1 rano. Po dobrych czterech godzinach tańczenia nie czułam zmęczenia, czułam się wyzwolona i szczęśliwa. Matt chyba widział, że jestem już z lekka pijana, wiec zabrał mnie na zewnątrz. Spytał się czy chce wrócić do domu. Zgodziłam się. Wróciliśmy, odstawił mnie pod drzwi uścisnął i poszedł do siebie. Weszłam do domu wzięłam szybki prysznic i przebrałam się, ale nie w piżamę. Pijana miałam inne plany. Udałam się do Matta. Był lekko zdziwiony widząc mnie przed swoimi drzwiami. Bez słowa złapałam go za ręce i pocałowałam. Chyba wyczuł o co mi chodziło, bo przesunął się ze mną do środka domu, kontynuując pocałunek. Ponowne poczułam ulgę. Mój brak bliskości z kimkolwiek zmniejszył się do zera. Nie byłam pewna co robię, ponieważ nie byłam przyzwyczajona do picia alkoholu. Atmosfera robiła się coraz bardziej, jakby to opisać namiętna. Dalej nie wypowiadając żadnego słowa widziałam że cały czas ma zdziwienie w oczach, ale nie przejmowałam się tym. Chciałam posunąć się dalej. Chciałam się mu oddać. Ale w tym momencie przypomniał mi się Justin. Wszystkie emocje opadły. Uświadomiłam sobie że robię coś wbrew sobie i nie pozwoliłam na nic większego. Matt był lekko rozczarowany, ale nic nie powiedział. Na noc zostałam u niego. Przez całą noc byłam w niego wtulona. Czułam jego zapach i bicie serca. Miałam dużo czasu na przemyślenia, ale jakoś nic z tego nie wyniosłam. Matt wyglądał tak cudownie, był dobrze zbudowany, więc w samych dresowych spodniach wyglądał jeszcze lepiej niż zwykle. Kto by pomyślał, że ja taka szara myszka, będę nocować u najfajniejszego faceta w naszym mieście? W tedy przyszło mi na myśl że go kocham. I znów przypomniał mi się Jus, bo o nim myślałam to samo. Jakiego ja muszę mieć pecha skoro przez te wszystkie lata nikt się mną nie interesował a teraz… W sumie nie umiem określić czy któregoś z nich kocham. Nie znam tego uczucia wiec jest to dla mnie kolejne wyzwanie, ale mimo wszystko myślę że dam radę. Teraz po śmierci mamy wszystko będzie inne, ale wierzę że poradzę sobie ze wszystkim.
Wstaliśmy koło 10. Nigdy nie wyobrażałam sobie jakie to przyjemne obudzić się u boku kogoś takiego. Widzieć jego uśmiech jako pierwszą rzecz po otworzeniu oczu. Odwzajemniłam uśmiech. Byłam szczęśliwa ze mimo jego opinii umiał się zachować i na nic nie nalegał.

-Jak się czujesz księżniczko? – spytał jeszcze lekko zaspany głosem
-Dobrze… chyba – w tym momencie przypomniało mi się ile wczoraj wypiłam.

Matt tylko się zaśmiał. Wstał i zaoferował mi śniadanie. Wyszedł a ja w tym czasie ubrałam się w swoje ciuchy. Spałam w jego koszulce. Chętnie bym ją zatrzymała.
Jedzenie przerwała nam Elena, która miała klucze do domu i szczęśliwa wparowała do kuchni. Jej uśmiech zniknął na moment gdy zobaczyła mnie. Podniosła brew i spojrzała na Matta. Nie trwało to długo gdy znów rozpromieniła się i spojrzała z powrotem na mnie.

-Ty już tutaj o tej godzinie? – spytała z lekką arogancją w głosie.
-Mogłabym się o to samo spytać ciebie – zaśmiałyśmy się.
-Ja tylko pilnuję żeby Matt nie głodował – znów zwróciła się do niego, ale on nic nie mówił.
-Dzisiaj sam sobie poradził.
-Właśnie widzę. Haha. A ty jak się czujesz po wczoraj? Widziałam że kiepsko się trzymałaś. Rozumiem że miałaś trudną noc – ponowie się zaśmiała.
-Jest ok. A w nocy miałam bardzo dobrego opiekuna – spojrzałam na Matta i lekko się zarumieniłam.

Wyraz jej twarzy był nie do opisania widać ze miała mieszane uczucia co do mojej odpowiedzi. A co jeśli sama się w nim podkochiwała? Ale przecież miała jakiegoś tam chłopaka, to znaczy wyglądało to jakby go miała. Ale w takim bądź razie nie chciałaby się ze mną zaprzyjaźnić. W pokoju nastała niezręczna cisza.  Matt dalej się nie odzywał i w spokoju zjadał kolejną kanapkę. Ja już wolałam się nie odzywać. W końcu Elena uznała że najwidoczniej dzisiaj nie jest mu potrzebna i wyszła z zniesmaczoną miną.

-Czy coś jest nie tak? Umówiłeś się z nią wcześniej? – spytałam Matta zanim zdążył coś powiedzieć.
-Nie no, Elena często przyjeżdża rano i zostaje do południa. Nie wiem dlaczego dzisiaj była taka i nie została.
-A co jeśli jest zazdrosna? – to nie było przemyślane pytanie.
-Elena? Haha o co by mogła być zazdrosna. Jest tylko moją przyjaciółką i często mi to uświadamia, więc szczerze w to wątpię.

Byłam trochę innego zdania. Strasznie dziwnie to wyglądało. Ale skoro on tak uważał to nie miałam się o co martwić. Skończyliśmy śniadanie i chciałam wrócić do domu. Pocałował mnie w drzwiach i puścił oczko na pożegnanie. Byłam strasznie podekscytowana. Ale tylko do czasu. Wszystko to widział Justin siedzący na schodach przed moimi drzwiami. Teraz czułam się niezręcznie, bo wiem jak to mogło z jego strony wyglądać – Matt mnie upił i zabrał na upojną noc do siebie jak inne. Nie chciałam mu się tłumaczyć od razu więc normalnie się przywitałam.

-Hej! Co ty tu robisz? – spytałam z uśmiechem.
- Chciałem pogadać. Czekam tu od pół godziny dzwoniłem do ciebie z dwadzieścia razy… - jego twarz była smutna.
-Przepraszam zostawiłam telefon w domu.
-A ty co robiłaś u niego – powiedział strasznie oschle – tak wcześnie?
-Yym… Byłam tam cały czas…
-Czyli jednak… - powiedział, wstał i chciał iść do auta.
 -Nie! Jak możesz tak myśleć! Poczekaj… Wejdź na chwile. Chciałeś pogadać tak?
-Teraz to już raczej nie ma sensu…
-Proszę cie. Źle to wszystko zrozumiałeś.


Spojrzał na mnie jakby miał się za chwile rozpłakać, ale nie posłuchał mnie i odjechał. Znów czułam się strasznie. Nie miałam powodu ale czułam wyrzuty sumienia. Wiem że Jus coś do mnie czuje, ale nadal trapiła mnie akcja z Kat no i teraz chyba jestem z Mattem. W sumie to nie wiem czy to już oficjalne. Nigdy nie byłam w związku, więc nie wiem jak to wygląda. I jednak dalej nie wiem co zrobić...

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 7

Na pogrzebie podszedł do mnie Matt i był przez cały czas ze mną. Justin stał na uboczu. Ojciec został jeszcze z rodziną a Kat poprosiłam żeby wróciła choć na trochę do swojego domu. Matt zabrał mnie do siebie. Byłam zmarnowana. Potrzebowałam go teraz. Całą podróż nie odzywaliśmy się do siebie. W domu usiadłam na kanapę, a on objął mnie. Było to wspaniałe uczucie.

- Posłuchaj  - zaczęłam – przepraszam.
- Za co? – odpowiedział lekko zdziwiony.
- Starałeś się a ja to odrzuciłam…

Nic nie odpowiedział tylko pocałował mnie w czoło. Siedzieliśmy tak wtuleni chyba z godzinę. Uspokoiłam się. Tata wysłał mi wiadomość ze jest już w domu. Pożegnałam się z Mattem i wróciłam do siebie. W domu nie było jednak taty tylko Justin. Gdy spojrzał na mnie zaczęłam płakać. On się cały czas nie poddawał, przychodził chciał pomóc, a jego też odrzuciłam.
 W tedy poczułam że… Kocham ich obu? Sama tego nie zrozumiałam. Justina w sumie znałam dłużej. Chodziliśmy do tej samej szkoły, ale bliżej go poznałam gdy spotkaliśmy się na dworcu. Ja jechałam do ojca, a on do kolegi. Widział że nie daje rady z bagażem i pomógł mi. Znałam go tylko z widzenia, ale bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Jechaliśmy jednym pociągiem w to samo miejsce, czy to nie dziwne, ze dopiero teraz widzę co dla mnie znaczy. Nie chciałam się z nim wiązać ze względu na Kate a później poznałam Matta, który był odskocznią od mojego normalnego życia. Wiem że też się starał, zabierał na romantyczne randki, ale czy ja go w ogóle znam? Czy w ogóle pasujemy do siebie. Nie dawno przecież marudziłam na jego huczne imprezy…
Justin widział zakłopotanie w moich oczach. Bał się podejść. Chciałam z nim porozmawiać, ale nie mogłam wydać z siebie żadnego słowa. Wszystkie wydarzenia ostatniego miesiąca zwaliły mi się na głowę. Sama podeszłam do niego. Dotknęłam jego policzka i spojrzałam prosto w oczy, on się nie ruszał. Czułam, że zaraz zrobię coś strasznego, ale pokusa była zbyt wielka… Pocałowałam go…
Po raz kolejny poczułam jego usta. Wspaniałe uczucie, być tak blisko z…  Właściwie nie wiem kim on dla mnie w tedy był, ale było to cudowne. Chciałam żeby ta chwila trwała wieczność, jednak on odsunął się i spojrzał na mnie ze łzami w oczach, przytulił i wyszedł. Dopiero w tedy zrozumiałam co zrobiłam. Przecież tak naprawdę byłam z Mattem, może nie oficjalnie ale jednak. Wyszłam do ogrodu i z podkulonymi nogami usiadłam w hamaku. Sama nie wiedziałam o czym mam myśleć, do kogo zadzwonić. Tak bardzo chciałam opowiedzieć o tym Kate, ale ona go kocha i… I wszystko przestało grać. Problem za problemem. Myśl za myślą i coraz bardziej uświadamiałam sobie  jakiej jestem sytuacji, może się to wydawać śmiesznie, ale nie miałam żadnego poczucia winy.
Tata nie wrócił na noc, bo pojechał do babci. Pozwoliłam mu na to bo chciałam zostać sama. Próbowałam dodzwonić się do Jusa, ale nie odbierał. Poszłam do Matta ale nie było go w domu i nie odpisywał mi na sms-y. Napisałam wiec do Kate. Chciałam się spotkać na plaży, ale ona została z bratem i zaprosiła mnie do siebie, odmówiłam. Poszłam sama. Plaża o tej godzinie była pusta. Słońce zaczynało zachodzić. Chodziłam w kółko z brzegiem morza. Usiadłam na piasku i oglądałam znikające słonce. Usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się. Byłą to Elena. Podbiegłą i usiadła obok mnie.

- Szukałam cię. Byłam u twojej przyjaciółki i powiedziała mi gdzie jesteś.
- Coś się stało? – odpowiedziałam zdziwiona.
- Chcę cię gdzieś zabrać – powiedziała Elena i uśmiechnęła się.
- Wiesz, nie mam jakoś ochoty…


Nie pozwoliła mi dokończyć tylko złapała mnie za rękę i zaprowadziła do auta. Był tam już jeden z kolegów Matta. Próbowałam się dowiedzieć, gdzie mnie zabierają, ale nie chcieli nic powiedzieć. Szczerze powiedziawszy zapomniałam o problemach. Jechaliśmy z 10 minut. Zatrzymaliśmy się na parkingu w mieście. Zabrali mnie do klubu, na prawdę? Mnie, która nie lubi imprez. Strasznie się zdziwiłam, byłam zmęczona, ale nalegali. W środku balowało już dużo osób, w tłumie zobaczyłam Matta. Na nieszczęście przypomniało mi się co zrobiłam, ale starałam się to ukryć. Nic nie mówiąc zabrał mnie na parkiet. Nie spodziewałam się tego ale ulżyło mi. Szaleliśmy, piliśmy i wszyscy dobrze się bawili. Nie czułam już zmęczenia, sama chciałam jak najszybciej wracać do tańczenia. Głośna muzyka dawała mi ukojenie, tak ta sama muzyka, która wcześniej denerwowała mnie o niemożliwości. 

piątek, 31 października 2014

Rozdział 6

Miałam przy sobie dwóch najważniejszych chłopaków w moim życiu. No właśnie dwóch…

Atmosfera stała się niezręczna. Widziałam też że obaj nie są zadowoleni swoją obecnością. Justin po chwili wyszedł z pokoju na balkon. Wytłumaczyłam Mattowi dlaczego Justin tu jest. Powiedział ze nic się nie stało, ale jego mina mówiła co innego. Ponownie mnie przytulił i odpłynęłam. Dlaczego gdy wszystko zaczęło się układać musiało mnie spotkać takie coś? I jeszcze ta sprawa z Jusem i Kate to też nie dawało mi spokoju. 
Zbliżała się 21 i żadnej wiadomości od taty. Kate nie mogła przyjechać, bo nocował u niej jej mały brat i nie mogła go zostawić samego w nocy. Justin wrócił z skwaszoną miną. Widać było ze nie podoba mu się moja postawa wobec Matta, ale najwyraźniej nie chciał mnie jeszcze bardzie rozżalać i niczego nie krytykował. Siedzieliśmy tak we trzech, w ciszy. Koło 21:20 przyjechała Elena, którą poinformował Matt. Jus zdziwiony wpuścił ją do środka przyszła do mnie i wyprosiła na chwile chłopaków. Nie chciałam żeby byli sami w osobnym pokoju i bałam się ze zaczną się kłócić, ale oni spokojnie wyszli. Wyżaliłam się z wszystkiego Elenie, nie tylko o wypadku, ale też o Justinie Mattcie i Kat. Wysłuchała mnie i uznała że rozwiązanie znajdziemy później, a teraz mam iść spać. Rzeczywiście byłam wyczerpana. Wzięłam szybki prysznic i Elena zaprowadziła mnie do sypialni. Słyszałam, jak chłopacy nie zgodzili się, żeby wrócili do siebie. Nie wiem co w końcu postanowili bo zasnęłam.

Po pięciu godzinach obudził mnie ojciec. Po jego twarzy nie mogłam nic wywnioskować. Nic nie mówił, ja też. Nie trwało to długo gdy zaczął płakać. To był już dla mnie znak że nie powiodło się, że straciłam brata i matkę. Był to dla mnie wielki cios. Słychać było, że wszyscy są jeszcze u mnie w domu. Przytuliłam ojca i wybiegłam na korytarz, gdzie był Jus. Spojrzałam na niego i sama nie wiem dlaczego przytuliłam go najmocniej jak tylko potrafiłam. Ze łzami w oczach powiedziałam mu, ze go przepraszam i poszłam poszukać Matta i Elenę. Czułam, że zraniłam Justina, ale ciągle mimo wszystko nie chciałam pogrążać Kate. Matt siedział w salonie. Gdy mnie zobaczył wiedział co robić. Zabrał mnie ze sobą do ogrodu. Mimo wczesnej godziny nie było zimno. Księżyc jeszcze świecił. Usiedliśmy na ławce. Powiedział że teraz nie będziemy rozmawiać i pozwolił mi się wtulić w swoje ramiona. Usłyszałam dźwięk odjeżdżającego samochodu. Byłam pewna ze to Justin. Płakałam przez pół godziny a Matthew głaskał mnie po policzkach, ocierając łzy. W końcu znów zasnęłam w jego objęciach. Zaniósł mnie do pokoju i położył się obok mnie. Obudziłam się dopiero o 10. On cały czas był ze mną. Nie budziłam go  W pewnym sensie mi przeszło. Tak naprawdę kochałam matkę, ale nie byłam z nią blisko więc chyba to sprawiło, że czułam się już lepiej. Nikogo nie było w kuchni myślałam, że wszyscy wrócili do siebie a ojciec pojechał do szpitala, więc wielkim zdziwieniem był dla mnie widok śpiącego Justina na kanapie w salonie. Tak na prawdę to był dla mnie szok, teraz zrozumiałam, że on tak szybko sobie nie odpuści. Obudziłam go delikatnie. 

-Możesz mi powiedzieć co ty tu jeszcze robisz? -powiedziałam spokojnie.
-Nie chciałem, żebyś pomyślała że cie zostawiłem... Wiem, że teraz jest ci trudno, ale ja tym bardziej nie zrezygnuje z ciebie...
-Nawet nie wiesz jak mi trudno. Nie ułatwiasz mi tego!

W tym momencie wszedł zaspany Matt. Można powiedzieć, że wręczy wywaliłam ich z domu, ale teraz nie miałam ochoty na rozterki. Przeprosiłam obu i zakluczyłam drzwi.
Zadzwoniła do mnie Kate. Poprosiłam żeby przyszła. Miała swoje klucze więc sama weszła. Zdziwiona zapytała się mnie co robią chłopaki pod moim domem. Zdziwiłam się i szybko wyszłam zobaczyć czy to prawda. Obaj siedzieli na schodach i rozmawiali... Pewnie o mnie... 

-Prosiłam was... Nie utrudniajcie mi tego... 

Chyba zrozumieli, że nie mam nastroju na rozmowę i przebywanie z nimi i odjechali. Ja wróciłam do Kat. Chciałam jej wszystko wytłumaczyć, ale ona uznała ze teraz ie ma sensu. 

Przez cały następny tydzień nie miałam ochoty na nic. Po prostu siedziałam z Kat w domu. Jus często przyjeżdżał, ale Kat go spławiała. Matt codziennie dzwonił, ale ja nie odbierałam. Nadszedł dzien pogrzebów. Wstałam niechętnie i ubrałam moją jedyną czarną sukienkę. Ojciec od kilku dni nocował u mnie by pozałatwiać wszystkie sprawy. Katherine też była ze mną. Dzień był słoneczny i ciepły. O 11 było już po wszystkim. Nie organizowaliśmy żadnego spotkania, mama nie lubiła ich. Ostatecznie pozegnałam brata i matkę. 


niedziela, 6 października 2013

Rodział 5


Ta chwila dla mnie trwała wieczność. Znów spojrzałam mu w oczy. Zaczerwieniłam się trochę. Staliśmy w ciszy, patrząc sobie w oczy. Nasz spokój przerwał dzwonek do drzwi. Zrobiło się lekko niezręcznie ale mi to nie przeszkadzało. Wyszliśmy z wody, usiadłam się na ławce, a Matt poszedł zobaczyć kto przyszedł.

-Mam nadzieje, ze nie przeszkadzamy? – powiedziała Elena.

-Nie. Wchodźcie, przecież sam was zaprosiłem.

-Czyżbyś nie był sam?

-Stella już tu jest.

Elena tylko się uśmiechnęła i skierowała w stronę tarasu. Za nią powędrowała reszta grupy. Usłyszałam ich głosy i zanim do mnie przyszli zdarzyłam się ubrać. (Nie chiałam, żeby  podziwiali mnie w stroju.). Bawiliśmy się świetnie. Mimo, iż nie lubię alkoholu, piłam wszystko co mi dali i dawało mi to wielką przyjemność. Kto by pomyślał, ja Stella Allen, zawsze grzeczna, narzekająca na takie imprezy sama zaczęłam an takie chodzić bez wyrzutów sumienia. Mama jeszcze nie wróciła od babci, więc nie martwiłam się że będę mieć w domu kazanie, Gdzie to ja byłam. Tańczyliśmy do upadłego. Było już ciemno. Mike i Sam rozpalali ognisko, a ja z Eleną przygotowywałyśmy jedzenie.

- Naprawdę musisz mu się podobać – powiedziała Elena – skoro zaprosił cię już wcześniej…

-Noooo… yyym…- nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.

- Nie denerwuj się. Tylko uważaj, bo pewne wiesz jaki on jest. Jest moim przyjacielem więc widziałam dużo takich przypadków. Ale jesteś pierwszą, o która się tak starał.

-Wiem… Tylko wiesz, ja jeszcze nie przywykłam do takich… Jakby to nazwać… Takiego towarzystwa. Wy jesteście szaleni, bawicie się kiedy tylko możecie. A ja jakoś od tego uciekałam.

- Wież mi, nie pożałujesz przyjaźni z nami – uśmiechnęła się i poszła z tacką z mięsem do chłopaków.

Wyszłam chwile po niej. Stanęłam w drzwiach i spojrzałam na Elenę. Widziałam jak patrzy na Matta. To nie był tylko przyjacielski wzrok jej oczy były takie szczęśliwe. Poczułam lekką zazdrość i miałam nadzieję że to mi się tylko przewidziało. Podeszłam do ogniska i usiadłam koło M. Dzień kończył się bardzo przyjemnie. Pomimo wypicia dużej ilości alkoholu nie czułam się źle.
Nawet Nie winem, jak trafiłam do domu, ale rano obudziłam się w moim łóżku. Bolała mnie głowa. „Trochę wczoraj przesadziłam”- pomyślałam, ale nie żałowałam tego. Spojrzałam na zegarek byłą 12:43. Sprawdziłam telefon: 3 nieodebrane od Mama, 2 wiadomości sms. Jedna wiadomości były od Kate, chciała ze mną pogadać. Odpisałam jej że może do mnie przyjść po 14. Zgodziła się. Wstałam, spojrzałam w lustro i uznałam ze wyglądam strasznie. Wzięłam prysznic, i przebrałam się. Poszłam do salonu i oddzwoniłam do mamy:


-Halo, cześć mamo, przepraszam, że nie odbierałam, ale spałam.

-Cześć kochanie. Jak można do tej godziny spać? No tak jak się nie śpi do rano to się nie dziwię.

-Mamo…

-Och już się nie denerwuj. Dzwoniłam żeby ci powiedzieć, że dzisiaj wracamy. Wyjeżdżamy po 14 więc koło 16 powinniśmy być w domu.

-Ooo, to super.

-Tak, tak, wiem że się nie cieszysz. Haha. Do zobaczenia, kocham cię pa.

-Pa.

Mama z Martinem dzisiaj wracają, trzeba by tu trochę posprzątać. Pozbierałam wszystkie papierki i opakowania po jedzeniu, poodkurzałam w salonie i pozmywałam wszystko w kuchni. Nim się spostrzegłam była już prawie 14. Kate była już pod drzwiami. Otworzyłam jej i an stałą cisza. Po chwili patrzenia na siebie powiedziałam:

-Wejdź, nie będziemy rozmawiać przez próg.

Katherine weszła i usiadła na sofie. Ja usiadłam obok niej.


-Przepraszam, że cię tak olałam i nie chciałam, żebyś została. Chciałam pobyć sama. –powiedziała, a ja miałam nadzieję, ze Justin nic więcej jej nie powiedział.

-Nic nie szkodzi rozu… - nie dokończyłam bo K mi przerwała.

-N-nie… nie musisz się nade mną użalać, przecież wiesz, że tego nie lubię.

-Wiem..

-Justin był wczoraj u mnie…- byłam, przerażona- powiedział mi, że widział cię z Mattem. Sama Nie winem czemu przyszedł z tym do mnie, po tym co zrobił, ale był bardzo zły… Czy ty.. Czy ty myślisz, że on coś do ciebie czuje? – Kat była bliska płaczu.

- Co? Nie! Przestań tak mówić. Nic między nami nie ma. Nie zrobiła bym ci tego. Zobaczysz on jeszcze cię przeprosi.

- Dziękuję - uśmiechnęła się- wiem ze mogę na tobie polegać. A o co chodziło z tym Mattem? To prawda?

-Coś ty, pewnie mu się przewidziało.

-To dobrze, bo dobrze wiemy jaki to chłopak. Po prostu na tej imprezie coś często stałaś z nimi, i myślałam że…

-Przestań. To wy jesteście moimi przyjaciółmi.

Później rozmawiałyśmy o dalszych planach na wakacje. Powiedziałam jej też że moja mama wraca. I gadałyśmy tak przez godzinę. Byłą już prawie 16, więc K uznała, że już pójdzie i zobaczymy się jutro. Pożegnałam ją i włączyłam TV. Leciał jakiś film, który kiedyś oglądałam, ale nie było nic ciekawszego. Minęła 16:30. Mamy z bratem nadal nie było. Uznałam, ze albo wstąpili do jakiegoś sklepu, albo po prostu później wyjechali. Było blisko 17 zrobiłam się głodna i zrobiłam sobie kanapkę. Napisał do mnie Matt: „Cześć mała, co u ciebie?” odpisałam, ze czekam aż wrócą, ale ogólnie nudzę się. Popisałam z nim chwilę. W sumie to ta chwila trwałą dobrą godzinę, nawet tego nie zauważyłam. Spojrzałam na godzinę w telefonie. Była 18:08. Próbowałam się do dzwonić do mamy, ale nie udało mi się. Pomyślałam, ze rozładował jej się telefon. Czekałam dalej.
Pół godziny później zadzwonił telefon, z nieznanego numeru:

-Tak słucham?

-Witam, czy to pani Stella Allen?

-Tak to ja…

-Dzwonię ze szpitala w Nerington, pani matka miała wypadek samochodowy. Jest teraz w ciężkim stanie. Za chwilę będzie miała operację.

-Co? Jak to! A co z moim bratem?

-Przepraszam, ale to nie jest rozmowa na telefon, czy jest możliwość, aby przyjechała pani do nas?

-Tak. Postaram się jak najszybciej Dotrzeć.

Rozłączyłam się. Chciało mi się płakać. Dlaczego nie mówiła nic o Martinie? Miałam na myśli najgorsze scenariusze. Po chwili uświadomiłam sobie, ze przecież nie mam auta i nie mam jak dojechać. Zapłakana nie wiedziałam do kogo mam się zwrócić. Zadzwoniłam do Matta, ale o nie odbierał. Napisałam w między czasie to Kate. Jedyną osobą, która bym mnie mgła jeszcze zawieźć jest… Justin. Nie zastanawiając się zadzwoniłam do niego i błagałam, żeby mnie tam zawiózł. On od razu się zgodził i po kilku minutach był po moim domem. Ja już stałam an chodniku. Wyszedł z auta i mocno mnie przytulił. Powiedziała, ze wszystko będzie dobrze i otworzył mi drzwi do samochodu. Podałam mu adres i po ok. piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Wbiegłam szybko po schodach do recepcji. Chciałam informacji. Pielęgniarka kazała mi się uspokoić i poczekać, a ona pójdzie po doktora. Jus przyszedł i usiadł obok mnie oparłam głowę o jego ramię. Strasznie chciało mi się płakać. Siedzieliśmy w ciszy. Przyszedł lekarz.

-Pani Allen?

-Tak? Proszę mi powiedzieć co jest z moim bratem!

-Proszę się uspokoić, zapraszam do gabinetu.



-Teraz może mi pan w końcu powiedzieć?!

-Tak… Bardzo mi przykro, ale pani brat nie żyje. Podczas wypadku doznał zbyt wielu szkód i zmarł na miejscu.

-…

-Pani matka jest w stanie krytycznym, ale zrobimy wszystko, żeby ją uratować.

Płakałam. Nie potrafiłam nic powiedzieć. Wyszłam z gabinetu i  przytuliłam się do Justina. On bez słowa odwzajemnił uścisk. Staliśmy tak przez kilka minut.

- Stella… Wszystko słyszałem… Chcesz jechać do domu?

-J-ja… Nie wiem. N-nie chce być sama.

-Zabiorę cie stąd musisz się uspokoić. Gdy będzie dobrze z twoją matką, na pewno zadzwonią i tu wrócimy…

-Ok...

Wziął mnie pod ramię, i zaprowadził do auta. Jechaliśmy w ciszy. Ja patrzyłam w okno. Wiedziałam, ze muszę zadzwonić do kilku osób i o wszystkim powiedzieć, ale nie byłam w stanie. Podjechaliśmy pod dom. Justin zaprowadził mnie do domu.

-Zostać z tobą, czy po kogoś zadzwonić?

-Zostań… Ja.. Ja muszę zadzwonić to taty…

-Mogę zadzwonić, jeśli chcesz.

-Nie, sama to zrobię…

Podał mi telefon, wybrałam nr taty. Odebrał od razu. Nie pamiętam nawet co mu powiedziałam. Ojciec był przerażony. Pojechał od razu do szpitala, a mi kazał zostać w domu.  Powiedział też, że zadzwoni do reszty. Ja czułam się strasznie, mój brat, mój wścibski bart odszedł. Powoli uświadamiałam sobie że mogę stracić także matkę. Zadzwonił Mat, przepraszał, ze nie odebrał i pytał się co chciałam, najwyraźniej wyczuł po moim głosie ze coś się stało i powiedział, że zaraz będzie. Justin nie był zadowolony gdy zobaczył go pod drzwiami, tak samo jak Mat. Spojrzeli na siebie, żaden się nie odezwał. W końcu Jus powiedział mu o wszystkim co się stało. Matt gdy to słyszał szybko podszedł do mnie i przytulił mnie, po czym znów pocałował, czułam się bezpieczna. Miałam przy sobie dwóch najważniejszych chłopaków w moim życiu. No właśnie dwóch…




__________________________________________________________

Przepraszam, za tak długą przerwę, teraz postaram się dodawać częściej ;D

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rodział 4


Po 20 minutowej podróży auto zatrzymało się. Matt wyszedł pierwszy i otworzył moje drzwi. Gdy wychodziłam poczułam zapach wody. Obróciłam się i ujrzałam piękny domek. Weszliśmy prze furtkę. Widok był niesamowity. Naprzeciwko domku była mała prywatna plaża. Spojrzałam na Matta a on tylko się uśmiechał.

-To twoje?
-Moich rodziców, ale to ja tu nocuję.
-Jejciu, tu jest cudownie!
-Tak myślałem że ci się spodoba.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś o plaży? Ubrała bym się w bikini.
-Nie martw się niedaleko jest sklep z takimi rzeczami. Wybierzesz sobie jakiś.

Chciałam zaprotestować, ale on zasłonił mi usta. Zawołał kierowcę i kazał mu mnie zawieźć do owego sklepu i za wszystko zapłacić. Nie zgodziłam się, ale on nalegał. W sumie to dobrze bo nie miałam przy sobie za dużo pieniędzy, a przecież mogę mu później oddać. Pojechałam. Wybrałam sobie fioletowo-czarny strój. Artur- bo tak miał na imię kierowca- zapłacił i pojechaliśmy z powrotem. Gdy podeszłam do drzwi domku, czekał już tam na mnie Matt. Zaprowadził na tył domu koło plaży, gdzie stał stolik z podaną kolacją. Zdziwiłam się, nie pomyślałabym, ze takiego flirciarza stać na taki wyczyn. Usiedliśmy.

-Sam to zrobiłeś?
-Nie do końca- uśmiechnął się- miałem małą pomoc.
-Wszystko wygląda i smakuje pysznie.
-Dzięki- zaśmiał się- starałem się. Haha.
-Haha. Widać.

Do końca kolacji mieliśmy przeróżne tematy. Wspaniale mi się z nim rozmawiało. Po zjedzeniu wszystkiego poszłam przebrać się w strój. On uczynił to samo. Kiedy wyszłam on już był gotowy. Wziął mnie za rękę i pobiegliśmy do wody. Po mimo późnej pory było ciepło a woda była bardzo przyjemna. Pływaliśmy i chlapaliśmy się, śmiejąc się przy tym na cały głos. Zachodziło słońce. M spojrzał mi prosto w oczy.

-Nie wiem, czy wiesz, ale naprawdę cie lubię.
-Nie wiem czy wiesz, ale ja ciebie też.-odpowiedziałam.

Obydwoje uśmiechaliśmy się do siebie w ciszy. Po chwili, jakoś tak zbliżyliśmy się do siebie. Matt złapał mnie za podbródek i czule pocałował w usta. Nie odsunęłam się. Sama nie wiem dlaczego zawsze go tak omijałam. Teraz naprawdę mi się spodobał, teraz gdy go bardziej poznałam.

______________________________________________________________________________


Przepraszam, ze krótki. Nie miałam czasu. Niedługo cd :D KOMENTUJCIE!


wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 3


Ściszyłam muzykę i podeszłam do drzwi.

-Kto tam?
-To ja Justin.
Otworzyłam drzwi.
-Cześć coś się stało?
-Nie, chyba nie… Chciałem o czymś pogadać. Mogę wejść?
-Pewnie. Zapraszam.
Weszliśmy do salonu i usiedliśmy wygodnie na sofie. Widziałam po jego twarzy ze jest zakłopotany.
-Posłuchaj. Nie wiem co mam zrobić. Wczoraj z lekka za dużo wypiłem i chyba całowałem się z Kate. Ale nie chciałem tego. Nie chce, żeby robiła sobie jakieś nadzieje. Rozmawiałaś już z nią? Mówiła coś o tym?
Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Otwarłam usta ale nic nie powiedziałam. Tylko cicho westchnęłam.
-Co ci mówiła? Zrobiłem coś jeszcze? Proszę cię odpowiedz mi.
-Posłuchaj, ja nie chciała bym się w to za bardzo wtrącać, ale… W każdym bądź razie pocałowałaś ją i za rękę odprowadziłeś pod dom. – w jego oczach ujrzałam przerażenie – co do niej to musisz z nią o tym porozmawiać, ja nie chcę się w to mieszać.
-Ale, naprawdę nie możesz mi niczego powiedzieć? Na pewno ci coś mówiła.
-Przepraszam cię Justin, ale to już twoja sprawa.
-No dobra. Porozmawiam z nią. Wiesz czy jest w domu?
-Jest.
-Ok. To zaraz do niej pójdę i wszystko wyjaśnię.
-Tylko uważaj na słowa, ona jest bardzo wrażliwa.

Pożegnaliśmy się. Czułam, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Czekałam tylko na telefon od Kate.
Włączyłam telewizor i skakałam po kanałach, szukając czegoś ciekawego. Zostawiłam na jakimś kulinarnym teleturnieju. Po kilku innych serialach zrobiłam się głodna i ugotowałam sobie pyszne spaghetti na obiad. Zbliżała się 14. Nadal nie dostałam żadnej wiadomości od Kate. Zadzwoniłam do niej, ale nie odebrała. Przebrałam się w stój kąpielowy, jeansowe szorty i niebieską bokserkę. Wzięłam torbę plażową i wyszłam z domu i poszłam w stronę jej domu. Kilka razy próbowałam się do niej dodzwonić, ale bez skutku. Kate mieszkała z siostrą, która była na wakacjach ze swoim chłopakiem. Był ciepły, słoneczny dzień, idealny na plażę. Doszłam do jej domu. Zadzwoniłam kilka razy. W końcu przyszłą i otworzyłą mi drzwi. Ku mojemu zdziwieniu byłą uśmiechnięta.

-Hej Stel. Cieszę się ze już przyszłaś.
-Cześć. Ty już gotowa?
-Tak, tylko jeszcze spakuję torebkę.
Nie byłam pewna czy mam się spytać, czy był u niej Justin. Byłą jakaś dziwna, ale nie wyglądała na załamaną. Spakowała się i poszłyśmy w stronę plaży.
-Justin też przyjdzie- powiedziała uśmiechnięta.
Zdziwiłam się. Co on kombinuje. Pewnie wolał powiedzieć jej to przy mnie, bo bał się jej reakcji. Ale po co? Jak dla mnie tym narobił jej większej nadziei.
-Zaprosiłaś go?
-Nie napisał mi sms. Że jak będziemy wychodzić to mam mu puścić cynka. I on też przyjdzie. Może chce mi coś powiedzieć- powiedziała i zarumieniła się troszeczkę.

Oj, ja wiedziałam co on chce jej powiedzieć. Martwiłam się o nią. Miałam nadzieję, ze nie przyjdzie. Nasza rozmowa się jakoś nie kleiła, cały czas myślałam co Justin jak jej to powie. Byłyśmy już prawie na miejscu. Widziałam go z daleka siedział na ławce i patrzył w fale. Kate rozradowana przyspieszyła kroku. Podbiegła do niego i zakryła mu oczy. Ja szłam dalej powoli.

-Zgadnij kto to.
-Kate. Wiem że to ty.
-Coś się stało, jesteś jakiś skwaszony.
-Nie..
-Chciałeś mi coś powiedzieć- uśmiechnęła się swoimi białymi ząbkami.
-No tak… O cześć Stel dobrze, że jesteś.
-Cześć…- powiedziałam i spojrzałam na niego przeczącym wzrokiem.
-No gadaj! –moja przyjaciółka była coraz bardziej pod radowana.
-Ja nie chcę cię urazić- tu jej mina się całkowicie zmieniła- ale jakoś nie myślę, że to co stało się na imprezie było prawdziwe – oczy Kattie zanosiły się łzami.

Przygryzła wargi i łza poleciała po jej policzku. Objęłam ją. Zauważyłam zakłopotanie w oczach Jusa.

-Mała, nie płacz, ja ci nic nie obiecywałem. Sama sobie coś ubzdurałaś- ton jego głosu zmienił się, na jakby arogancki.
Znów na niego spojrzałam ze złością, a on po prostu umilkł. Jednakże po tych słowach zmieniłam zdanie co do niego. Był taki niemiły. Widział że jest zrozpaczona i jeszcze z takim czymś wyskoczył.  Uznałam, że sobie nie popływamy i lepiej już iść. Wzięłam ją za rękę i prowadziłam w stronę jej domu. Zaprowadziłam ją, nie chciała żebym została, nawet jak nalegałam. No cóż, nie to nie. Poszłam do domu. Przed domem siedział Justin. Podeszłam do niego i ze wściekłością powiedziałam:
-Czy ty wiesz co jej zrobiłeś? Nie mogłeś się już zamknąć?! Mówiłam ci ze jest wrażliwa. Z nią trzeba na spokojnie. A twój głos nie wyrażał tego spokoju. Teraz nie chciała rozmawiać nawet ze mną. Złamałeś jej serce!

Tu mi przerwał, złapał mnie za ramiona i pocałował prosto w usta. Sama Niewinem dlaczego, ale nie przeszkodziłam mu w tym, dałam mu to zrobić. Jego pocałunek trwał kilka sekund, ale dla mnie to było jak godziny. Spojrzałam na niego. Widziałam jego  brązowe oczy z bliska, były piękne. Mogła bym się w nie patrzeć cały czas, ale uświadomiłam sobie co właśnie zrobiłam, i jakie będą tego skutki. Co zrobi Kate jak się o tym dowie. Znów podniosłam głos:

-Juuuustin! Czy ty sobie ze mnie żartujesz? Chyba jesteś niepoważny.
- Nie krzycz, jesteśmy na ulicy, lepiej mnie wpuść i tam pogadamy- uśmiechnął się i jakby niby nic wszedł za mną do domu.
-Powiedz mi co z tobą jest? Może jesteś znowu pijany? Pomyślałeś może o Katt?
-Nie myślę o Kate, myślę o tobie- powiedział to tak spokojnie, że aż przestałam się na chwilę na niego złościć- to z Kate zrobiłem, żeby zwrócić na siebie uwagę. Bo jak widziałam cię z Mattem to aż mnie ściskało od środka.
Nie miałam zielonego pojęcia co mam mu odpowiedzieć, patrzyłam na niego i słuchałam. Znów przypomniałam sobie o Kat i gdy chciałam na niego nakrzyczeć, po raz kolejny mnie pocałował, ale tym razem namiętniej. Nie broniłam się choć nie chciałam tego, nie potrafiłam go od siebie odepchnąć. Potrzebowałam tej czułości od drugiego człowieka. Jego usta były takie delikatne.
-Proszę cię nie rób mi tego, nie rozkochuj się we mnie. Nie mogę być z tobą. Nie po tej akcji z Kate. Ona, ona cię kocha.
-A ty mnie nie?
-Nie wiem. Nie myślałam o tym. Ale ja naprawdę nie mogę. – rozpłakałam się, on chciał mnie przytulić, ale zaczęłam się wyrywać- Nie przestań. Nie zrobię jej tego.
-Posłuchaj, wiem że się z nią przyjaźnisz, ale miłość, jest chyba ważniejsza co nie? – znowu pojawiła się w jego głosie nutka arogancji.
-Wiesz co? Po prostu wyjdź. Wyjdź, proszę cię wyjdź.

Spojrzał na mnie z pokorą i bez słowa wyszedł. Nie wiedziałam, czy mam zadzwonić to niej. Nie, nie teraz. Teraz niech ochłonie. Najlepiej będzie jak jej tego nie powiem.
Cały dzień przesiedziałam w domu. Bałam się spotkania z Kate lub Justinem. W pewnym momencie chciało mi się płakać. Siedziałam w ciszy i zadawałam sobie miliony pytań. Dlaczego zgodziłam się, żeby mnie pocałował? Mogłam się odsunąć. Jak mogła ją tak zranić, jak się dowie, to może być koniec naszej przyjaźni… Czułam się fatalnie. Przed 21 chciałam się już wykąpać i iść spać, ale gdy zaczęłam napuszczać wody do wanny zadzwonił mój telefon. 

- Cześć mała- to ja Matt dostałem twój numer od Eleny.
- Hej.
- Jesteś zajęta? Bo wybieramy się z resztą na miasto.
- Nie za bardzo.
-To chodź z nami. Będzie Elena, Mike, Louis i kilku innych chłopaków.
-Dobra. Kiedy wychodzicie?
- Za pół godziny. Przyjdę po ciebie.
-Ok. Już się szykuję.

Nie byłam pewna czy chcę gdzieś wychodzić, ale musiałam się od stresować. Szybko się ubrałam ułożyłam włosy i umyłam zęby. Długo nie musiałam, czekać, Matt był przed czasem. 

-Nie jestem za wcześnie?
-Nie nie. Już jestem gotowa.
-Łał. Wyglądasz bosko – spojrzał się na mnie i uroczo uśmiechnął.
-Dziękuję. Reszta już idzie?
-No tak, reszta… Bo wiesz oni chyba nie przyjdą.
-Co masz na myśli?
-Nooo, oni już chyba poszli…
-Czyli rozumiem, ze będziemy sami?
-Tak, ale jeśli chcesz to możemy ich potem poszukać. –powiedział dalej uroczo się uśmiechając.

Tylko się uśmiechnęłam. Zamknęłam drzwi i zeszliśmy po schodach. Przed domem stała limuzyna. Zszokowało mnie to z lekka ale Matta stać na takie zabawki. Otworzył przede mną drzwi, wsiadłam. W środku było zachwycająco. M wsiadł i zaczęliśmy rozmawiać. Byłam ciekawa gdzie chce mnie zabrać. Nie chciał mi powiedzieć. Po 20 minutowej podróży auto zatrzymało się.

środa, 29 maja 2013

Rozdział 2

Szukać jakiś tabletek w apteczce, co mnie bardzo zdziwiło. Wzięłam je i po kilkunastu minutach poczułam się lepiej i mogłam wrócić do zabawy.  Zanim wyszliśmy podziękowałam mu a on uśmiechnął się swoimi bielutkimi zębami i otworzył przede mną drzwi. Dołączyłam do grupki znajomych Matta, nie zważając na moją „paczkę”. Co jakiś czas patrzyłam na nich. Chyba dobrze się bawili, ale ja też. Balowaliśmy prawie do drugiej rano. Gdy wszyscy byli już pijani i wykończeni schodzili się do domów. Widziałam jak Justin wychodził trzymając za rękę Kat. Nie zaskoczyło mnie to. Gdy sama chciałam się już zbierać. Podeszła do mnie dziewczyna.

-Siemka. Jestem Elena, bo pewnie nie usłyszałaś.
-Stella – powiedziałam i podałam jej rękę.
-Fajna z ciebie laska. Może wybierzemy się gdzieś kiedyś? Podaj mi swój numer to do ciebie przedzwonię.
-Dzięki, pewnie.

Podałam jej swój numer i udałam się do wyjścia. Do domu nie miałam daleko, więc szybko poszłam wziąć prysznic i ułożyłam się wygodnie w moim miękkim łóżku.
Obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam i podeszłam do drzwi. Była to Kat. Gdy tylko otworzyłam drzwi wepchnęła się przez moje ramię i poszła do kuchni.

-Co ty tu robisz? Jest chyba 8 rano!
-Nie mogłam spać. Muszę ci wszystko opowiedzieć.
-Słucham, co masz mi do powiedzenia o 8 rano?
-Ach, tyle do opowiedzenia… Od czego mam zacząć? Nie wiem…
-Może od początku? – wtrąciłam.
-Ojejciu. Gdy ty poszłaś wczoraj z Mattem, Justin od razu podszedł do mnie i porwał mnie na parkiet. Tańczyłam z nim i rozmawiałam, chyba przez całą imprezę. Widziała byś to gdybyś nie zmieniła towarzystwa – powiedziała z grymasem.
-Nie mogłam was znaleźć, to poszłam z nim.
-No dobrze, dobrze, ale słuchaj najlepszego! W pewnym momencie pocałował mnie w policzek!
-Coś ty?
-Naprawdę! Jak myślisz czy to coś znaczyło? Gdy wychodziliśmy złapał mnie za rękę i odprowadził pod dom.
-Hahaha, czyżby ktoś tu się zakochał?
-Przestań. Ledwo go znam. Nie można się zakochać po jednym dniu, ale zauroczyć to coś innego.



Zaśmiałyśmy się razem. Opowiedziałam jej co ja robiłam na imprezie, ale nie wspomniałam nic o mojej nowej znajomej, żeby nie czuła się zazdrosna czy coś. Pogadałyśmy sobie jeszcze trochę i moja przyjaciółka uznała że musimy iść na plażę. Zgodziłam się, ale pod warunkiem, że pójdziemy tam wieczorem. Pożegnałyśmy się. Gdy wyszła zrobiłam sobie tosty z serem. Zjadłam i poszłam do pokoju ubrać się.  Była już prawie 10. Zadzwoniła do mnie moja mama i powiedziała, że wrócą kilka dni później, bo mój braciszek nie może się nabawić z kuzynami. A mama chce pomóc babci w remoncie. Nie przeszkadzało mi to. Miałam cały dom dla siebie. Mogłam słuchać głośnej muzyki i tańczyć przed lustrem. Taniec przerwał mi dzwonek do drzwi.



_________________________________________________________

Wybaczcie że taki krótki, ale postaram sie dodaj jeszcze dzisiaj kolejny :)