Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiła się 1 rano. Po dobrych czterech
godzinach tańczenia nie czułam zmęczenia, czułam się wyzwolona i szczęśliwa.
Matt chyba widział, że jestem już z lekka pijana, wiec zabrał mnie na zewnątrz.
Spytał się czy chce wrócić do domu. Zgodziłam się. Wróciliśmy, odstawił mnie
pod drzwi uścisnął i poszedł do siebie. Weszłam do domu wzięłam szybki prysznic
i przebrałam się, ale nie w piżamę. Pijana miałam inne plany. Udałam się do
Matta. Był lekko zdziwiony widząc mnie przed swoimi drzwiami. Bez słowa
złapałam go za ręce i pocałowałam. Chyba wyczuł o co mi chodziło, bo przesunął
się ze mną do środka domu, kontynuując pocałunek. Ponowne poczułam ulgę. Mój
brak bliskości z kimkolwiek zmniejszył się do zera. Nie byłam pewna co robię,
ponieważ nie byłam przyzwyczajona do picia alkoholu. Atmosfera robiła się coraz
bardziej, jakby to opisać namiętna. Dalej nie wypowiadając żadnego słowa
widziałam że cały czas ma zdziwienie w oczach, ale nie przejmowałam się tym.
Chciałam posunąć się dalej. Chciałam się mu oddać. Ale w tym momencie
przypomniał mi się Justin. Wszystkie emocje opadły. Uświadomiłam sobie że robię
coś wbrew sobie i nie pozwoliłam na nic większego. Matt był lekko rozczarowany,
ale nic nie powiedział. Na noc zostałam u niego. Przez całą noc byłam w niego
wtulona. Czułam jego zapach i bicie serca. Miałam dużo czasu na przemyślenia,
ale jakoś nic z tego nie wyniosłam. Matt wyglądał tak cudownie, był dobrze
zbudowany, więc w samych dresowych spodniach wyglądał jeszcze lepiej niż
zwykle. Kto by pomyślał, że ja taka szara myszka, będę nocować u
najfajniejszego faceta w naszym mieście? W tedy przyszło mi na myśl że go
kocham. I znów przypomniał mi się Jus, bo o nim myślałam to samo. Jakiego ja
muszę mieć pecha skoro przez te wszystkie lata nikt się mną nie interesował a
teraz… W sumie nie umiem określić czy któregoś z nich kocham. Nie znam tego
uczucia wiec jest to dla mnie kolejne wyzwanie, ale mimo wszystko myślę że dam
radę. Teraz po śmierci mamy wszystko będzie inne, ale wierzę że poradzę sobie
ze wszystkim.
Wstaliśmy koło 10. Nigdy nie wyobrażałam sobie
jakie to przyjemne obudzić się u boku kogoś takiego. Widzieć jego uśmiech jako
pierwszą rzecz po otworzeniu oczu. Odwzajemniłam uśmiech. Byłam szczęśliwa ze
mimo jego opinii umiał się zachować i na nic nie nalegał.
-Jak się czujesz księżniczko? – spytał jeszcze lekko zaspany głosem
-Dobrze… chyba – w tym momencie
przypomniało mi się ile wczoraj wypiłam.
Matt tylko się zaśmiał. Wstał i zaoferował mi
śniadanie. Wyszedł a ja w tym czasie ubrałam się w swoje ciuchy. Spałam w jego
koszulce. Chętnie bym ją zatrzymała.
Jedzenie przerwała nam Elena, która miała klucze
do domu i szczęśliwa wparowała do kuchni. Jej uśmiech zniknął na moment gdy
zobaczyła mnie. Podniosła brew i spojrzała na Matta. Nie trwało to długo gdy
znów rozpromieniła się i spojrzała z powrotem na mnie.
-Ty już tutaj o tej godzinie? – spytała z lekką arogancją w głosie.
-Mogłabym
się o to samo spytać ciebie – zaśmiałyśmy się.
-Ja tylko pilnuję żeby Matt nie głodował – znów zwróciła się do niego, ale on nic nie mówił.
-Dzisiaj sam sobie poradził.
-Właśnie widzę. Haha. A ty jak się czujesz po wczoraj? Widziałam
że kiepsko się trzymałaś. Rozumiem że miałaś trudną noc – ponowie się zaśmiała.
-Jest ok. A w nocy miałam bardzo dobrego opiekuna – spojrzałam na Matta i lekko się zarumieniłam.
Wyraz jej twarzy był nie do opisania widać ze
miała mieszane uczucia co do mojej odpowiedzi. A co jeśli sama się w nim
podkochiwała? Ale przecież miała jakiegoś tam chłopaka, to znaczy wyglądało to
jakby go miała. Ale w takim bądź razie nie chciałaby się ze mną zaprzyjaźnić. W
pokoju nastała niezręczna cisza. Matt
dalej się nie odzywał i w spokoju zjadał kolejną kanapkę. Ja już wolałam się
nie odzywać. W końcu Elena uznała że najwidoczniej dzisiaj nie jest mu potrzebna
i wyszła z zniesmaczoną miną.
-Czy coś jest nie tak? Umówiłeś się z nią wcześniej? – spytałam Matta zanim zdążył coś powiedzieć.
-Nie no, Elena często przyjeżdża rano i zostaje do południa.
Nie wiem dlaczego dzisiaj była taka i nie została.
-A co jeśli jest zazdrosna? – to nie
było przemyślane pytanie.
-Elena? Haha o co by mogła być zazdrosna. Jest tylko moją
przyjaciółką i często mi to uświadamia, więc szczerze w to wątpię.
Byłam trochę innego zdania. Strasznie dziwnie to
wyglądało. Ale skoro on tak uważał to nie miałam się o co martwić. Skończyliśmy
śniadanie i chciałam wrócić do domu. Pocałował mnie w drzwiach i puścił oczko
na pożegnanie. Byłam strasznie podekscytowana. Ale tylko do czasu. Wszystko to
widział Justin siedzący na schodach przed moimi drzwiami. Teraz czułam się
niezręcznie, bo wiem jak to mogło z jego strony wyglądać – Matt mnie upił i
zabrał na upojną noc do siebie jak inne. Nie chciałam mu się tłumaczyć od razu
więc normalnie się przywitałam.
-Hej! Co ty tu robisz? – spytałam z
uśmiechem.
- Chciałem pogadać. Czekam tu od pół godziny dzwoniłem do
ciebie z dwadzieścia razy… - jego twarz była smutna.
-Przepraszam zostawiłam telefon w domu.
-A ty co robiłaś u niego – powiedział
strasznie oschle – tak wcześnie?
-Yym… Byłam tam cały czas…
-Czyli jednak… - powiedział,
wstał i chciał iść do auta.
-Nie! Jak możesz tak
myśleć! Poczekaj… Wejdź na chwile. Chciałeś pogadać tak?
-Teraz to już raczej nie ma sensu…
-Proszę cie. Źle to wszystko zrozumiałeś.
Spojrzał na mnie jakby miał się za chwile
rozpłakać, ale nie posłuchał mnie i odjechał. Znów czułam się strasznie. Nie
miałam powodu ale czułam wyrzuty sumienia. Wiem że Jus coś do mnie czuje, ale
nadal trapiła mnie akcja z Kat no i teraz chyba jestem z Mattem. W sumie to nie
wiem czy to już oficjalne. Nigdy nie byłam w związku, więc nie wiem jak to
wygląda. I jednak dalej nie wiem co zrobić...